Moja droga do ajurwedy…
Zazwyczaj ta część bloga powinna zaczynać się od słów: ajuwredą zajmuję się od… Tylko że w moim przypadku było odwrotnie – to nie ja zajęłam się ajurwedą, a ajurweda mną.
Ale od początku!
To zawsze było gdzieś przy mnie. Gdy byłam młodą dziewczyną, rozważałam studiowanie indologii. Coś ciągnęło mnie w stronę kultury i tradycji wschodu. Niestety, moje życie chciało inaczej. Ukończyłam Studium Pielęgniarskie i latami praktykowałam medycynę konwencjonalną.
Zauważyłam jednak, że choć pomaga ona w znacznym stopniu w ostrych stanach chorobowych, to z przewlekłymi ma poważny problem.
A ja miałam przed sobą długą walkę właśnie z przewlekłą chorobą reumatyczną.
Od lekarzy nigdy nie dostałam żadnych zaleceń, których celem byłoby utrzymanie zdrowia, dbanie o najlepszy stan swojego ciała. Nikt nigdy nie polecił mi, jaką powinnam stosować dietę, nikt nie zwrócił uwagi na ćwiczenia fizyczne, które powinnam wykonywać. Żaden lekarz nie wspominał o konieczności odstresowania i uwalniania emocji – nawet wtedy nie wiedziałam, że coś takiego istnieje! A już na pewno nie sądziłam, jak wielki wpływ na nasze ciało ma stres.
Czułam, że moje ciało i duch potrzebują czegoś innego. Potrzebują czegoś więcej!
Zwróciłam się więc z powrotem do tzw. komplementarnych dziedzin medycyny: ziołolecznictwa, bioenergoterapii, a przede wszystkim intuicyjnie do ajurwedy. Dopiero wtedy zaczęłam rozumieć, że człowiek to coś więcej niż ciało: by utrzymać optymalny stan zdrowia, potrzeba równowagi między nim a umysłem i duchem. To mi pomagało, dlatego…
… potrzebowałam dowiedzieć się więcej. I więcej. I jeszcze więcej!
Ukończyłam kurs bioenergoterapii, certyfikowany kurs dla nauczycieli Jogi Shivananda, kurs i studia podyplomowe – Ajurweda jako holistyczna koncepcja zdrowia.
Brałam udział w wielu warsztatach jogowych m.in. z Jurkiem Jaguckim i Henrykiem Liskiewiczem.
Przez ostatnie lata praktykowałam hatha jogę w wielu szkołach w Indiach.
Udało mi się także ukończyć (bardzo intensywny!) kurs konsultantów ajurwedy I i II stopnia u dr Shivani Sood, której ośrodek znajduje się w malowniczej Dharamsali w Himalajach. Nie było łatwo, ale dzięki temu wiem, w jaki sposób pomagać już nie tylko sobie, ale i innym.
I choć brzmi to dziwnie, to dziękuję za tę drogę, za wszystkie choroby, które przeszłam i za wszystkich ludzi, których spotkałam (i dobrych, i złych) – wszyscy byli moimi nauczycielami.
Teraz ja pomagam, uczę i staram się uświadamiać Was, jak proste, a jednocześnie wyjątkowe jest życie z ajurwedą!
Wejdźcie na mojego Facebooka (@MojaMandala) lub zapiszcie się do facebookowej grupy Ajurweda nie tylko od kuchni – sami zobaczycie, jaką moc ma ajurweda.
Bądźmy w kontakcie!
Monika Malec-Ziomkowska