
Opiszę więc wam kilka różnic, które zauważyłam w przeprowadzaniu panchakarmy przez różnych lekarzy. Nie jest to żadna ocena – to tylko spostrzeżenia.
Jestem w procesie panchakarmy. W tym roku ma trwać 28 dni i to najdłuższy proces, bo do tej pory wynosił od 14-23 dni.
Podoba mi się niezwykły spokój i brak pośpiechu w wykonywaniu zabiegów w klinice. Jest to prywatna klinika dr Mahesha Kumara i dr Shivani Sood. Pracują w niej także terapeuci wykonujący masaże i inne zabiegi. Są świetnie zorientowani, wyszkoleni a przy tym spokojni i uśmiechnięci.
Za mną vamana- czyszczenie płuc i virechana – czyszczenie wątroby, jelita cienkiego i nerek. Zaskoczyło mnie, że można w odstępach dwudniowych powtarzać te zabiegi. Zawsze przed każdym zabiegiem wykonywany jest także masaż całościowy – abhyangam i terapia parowa. To także nowość bo czasami przed właściwymi zabiegami miałam wykonywany masaż brzucha i nóg. Nie dziwi mnie już, że każdy region wypracował sobie inny styl abhyangam – doświadczyłam na sobie już ok. 5 różnych stylów.
Sauna także różni się od dotychczasowej – to podobny patent do naszej suchej sauny, ale temperatura nie jest aż tak wysoka. Dotychczas swedana wykonywana była w steambox-ie.
Do rutynowych zabiegów tj. shirodara dołączyły terapia serca hridya basti, kręgosłupa lędźwiowo-krzyżowego – kati basti i dolnego kręgosłupa szyjnego greeva basti. Wszystkie są bardzo relaksujące.
Program basti także zmieniony: anuvasana przepleciona jest z dwoma różnymi ziołowymi niruha.
Niezwykle interesująca jest terapia punktów marma, która ma na celu zlikwidowanie blokad fizycznych i emocjonalnych.
Moja panchakarma jeszcze trwa, a co może się jeszcze wydarzyć – zobaczymy. Miło jest jednak podoświadczać nowego.