Zawsze staram się korzystać z okazji by poznać specyfikę kuchni danego kraju lub rejonu. Tak też było w Hoi An w Wietnamie.
Tajniki kuchni wietnamskiej poznałam w rekomendowanej w przewodnikach szkole gotowania Green Bamboo. Skorzystałam z oferty właścicielki Han bo wydała mi się najwszechstronniejsza. W planie mieliśmy nie tylko gotowanie ale także wizytę na targu by poznać produkty lokalne. Targ okazał się być kopalnią wszelakich produktów od warzyw, owoców, owoców morza po nabiał, ryby, mięso. Zachwycające były zwłaszcza gatunki, które nie są znane w Polsce np. bardzo powszechnie jedzone w Wietnamie mornig glory czyli rodzaj powoju jadalnego zwanego u nas wilcem jadalnym.
Każdy miał do wyboru jedną potrawę, którą potem gotował pod okiem Han na forum. Było nas 10 osób więc 10 potraw do przygotowania ale Han zaproponowała jeszcze 3 dodatkowe. Przecież 13-nastka jest na szczęście!
I było rzeczywiście fajnie. Han tłumaczyła krok po kroku przepisy, było dużo śmiechu i wspólne degustowanie. Po dziewiątej potrawie nie mieliśmy już miejsca na nic innego, a trzeba było dotrwać do końca. W sumie spędziliśmy siedem godzin razem – jak na małym weselu.
Obżarstwo ale jakie pyszne! A na trawienie Han poczęstowała nas domowej roboty nalewką na orzechach makadamii.
Często obawiam się przewodnikowych rekomendacji różnych miejsc ale szkołę Han mogę polecić ze spokojnym sumieniem.